Dzisiaj obiektem krytykowanym beda cienie z Rimmela Colour Rush w kolorze 640 Rendezvous (czy mi sie zdaje czy tego nie powinno pisac sie rendez-vous ?) Od pierwszego wejrzenia wpadl mi w oko ten jasniejszy kolorek - sliczny brzoskwiniowy z drobniusienkim zlotym brokatem - jest uroczy.
 |
w sporej ilosci na bazie ArtDeco |
Zacznijmy od OPAKOWANIA. Jest juz w dwoch czesciach. Wyglada ladnie, plastik z ktorego jest wykonane jest badziewny, no i klapka odpadla po paru otwarciach.
Zielony cien jest.. bardzo malo napigmentowany, dlatego nie mialam go jeszcze na oku i podejrzewam ze nigdy nie bede miala. Kolor jest malo ciekawy, na reku zostawia tylko poswiate, ktorej szczerze mowiac nie widac, watpie zeby na oku wypadal lepiej, wiec po co na niego tracic nerwy.
Najbardziej zalezalo mi na tej brzoskwince. Nie wiem dlaczego, ale ten kolor bardzo mnie urzekl. Niestety jakosciowo nie powala - co prawda moim zdaniem jest bardziej napigmentowany niz zielony, ale jest twardy i niestety trzeba go nalozyc sporo, aby w jakimkolwiek stopniu byl widoczny na powiece.
I tak uzywam go dosyc czesto do makijazu codziennego - tak "odswieza" oko ta swoja polyskujaca poswiata. Maluje oczy tylko z baza ArtDeco i na ten bazie trzyma sie dobre 8 godzin.
Ogolnie nie polecam - chyba ze ktos preferuje delikatny i subtelny makijaz.:)