Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cien. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cien. Pokaż wszystkie posty

sobota, 29 stycznia 2011

For my eyes only :)

Beautiful Green Eyes - moje moze nie do konca beautiful , ale po czesci na pewno green oczy bardzo sie ucieszyly z paletki NYX For Your Eyes Only :)





u gory na bazie, pod spodem bez


Co tu duzo mowic, mega pigmentacja, kolory swietne, praktycznie 1000 mozliwosci na makijaz z wykorzystaniem tylko i wylacznie tej paletki - od dziennego po wieczorowy. Bardzo jestem zadowolona tym cudenkiem, z calego serca POLECAM :)

Kolejny rimmelowy niewypal..

Dzisiaj obiektem krytykowanym beda cienie z Rimmela Colour Rush w kolorze 640 Rendezvous (czy mi sie zdaje czy tego nie powinno pisac sie rendez-vous ?) Od pierwszego wejrzenia wpadl mi w oko ten jasniejszy kolorek - sliczny brzoskwiniowy z drobniusienkim zlotym brokatem - jest uroczy. 

w sporej ilosci na bazie ArtDeco

Zacznijmy od OPAKOWANIA. Jest juz w dwoch czesciach. Wyglada ladnie, plastik z ktorego jest wykonane jest badziewny, no i klapka odpadla po paru otwarciach. 
Zielony cien jest.. bardzo malo napigmentowany, dlatego nie mialam go jeszcze na oku i podejrzewam ze nigdy nie bede miala. Kolor jest malo ciekawy, na reku zostawia tylko poswiate, ktorej szczerze mowiac nie widac, watpie zeby na oku wypadal lepiej, wiec po co na niego tracic nerwy.
Najbardziej zalezalo mi na tej brzoskwince. Nie wiem dlaczego, ale ten kolor bardzo mnie urzekl. Niestety jakosciowo nie powala - co prawda moim zdaniem jest bardziej napigmentowany niz zielony, ale jest twardy i niestety trzeba go nalozyc sporo, aby w jakimkolwiek stopniu byl widoczny na powiece. 

I tak uzywam go dosyc czesto do makijazu codziennego - tak "odswieza" oko ta swoja polyskujaca poswiata. Maluje oczy tylko z baza ArtDeco i na ten bazie trzyma sie dobre 8 godzin. 


Ogolnie nie polecam - chyba ze ktos preferuje delikatny i subtelny makijaz.:)

czwartek, 20 stycznia 2011

cienie KOBO - 116 i 102

Kobo staje sie coraz popularniejsza marka - i slusznie, bo jak narazie kazdy z 3 produktow tej firmy ktore posiadam sa wrecz wysmienite :) Po ochach i achach na temat wypiekanego rozu, przyszedl czas na cienie :) 



Powyzsze kolorki to 116 chocolate (z tego co  pamietam, czemu na odwrocie sa tylko numerki?!) i 102 almond (tutaj jestem pewna). Zdjecie troche przyciemnilo kolory, w rzeczywistosci sa jasniejsze.
Obydwa sa zupelnie matowe, jak duze dokladnie sa, nie mam pojecia, moge tylko powiedziec ze podobnie rozmiarowo do wkladow inglota pro-5. 


Cienie sa dobrze napigmentowane, ale musze przyznac moje ingloty maja jednak mocniejszy pigment, nie zmienia to faktu, ze i tak jestem zadowolona. Maluje oczy tylko i wylacznie na bazie art deco i na tej bazie bezproblemowo wytrzymuja calutki dzien :) Nie osypuja sie, ladnie daja sie rozcierac na powiece. Wiem ze kobo ma spory wybor kolorow, wiec na pewno jeszcze skusze sie na pare z nich. Ale takiego matowego bezu miedzy tym brazem a bialym nie mieli, dlatego dokupilam wkladzik z inglota, a calosc przezentuje sie tak :


Taki moj maly, dzienny dream-team :D 

a tak nawiasem ten inglot to numerek 390 matte :)


No to milego wieczora! :)