piątek, 3 czerwca 2011

Rumiana chmurka w kremie :)

Dawno mnie nie bylo, dlatego musze nadrobic zaleglosci i zabrac sie do pracy !:)

Szczerze musze przyznac ze nigdy nie palalam miloscia do rozy. Posiadalam jakis tam jeden, ktory szybko oddalam kolezance. Nie wiem, twierdzilam ze takie cos mi nie pasuje, nie mam pojecia czy chodzilo o zly kolor, czy nieumiejetnosc w nakladaniu. w kazdym razie od tamtej pory na dlugi czas zostawilam roze w spokoju.

Ale od tamtej pory wiele sie zmienilo :) Teraz moj kuferek ma specjalna przegrodke tylko dla rozy, ktorych jest tam juz calkiem sporo. Miedzy innymi gosc z Inglota - Cream Blush w numerze 84. 

Sloiczek pozornie malutki, ale produktu w nim stosunkowo duzo, nie wiem kiedy to mi sie skonczy. Nad wyborem koloru dlugo sie nie zastanawialam, ten podobal mi sie najbardziej. Taki nie do konca roz, nie do konca brzoskwinia, fajny kolorek. Roz jest oczywiscie zupelnie matowy, zero drobinek ani nic. 

Trzeba przyznac, ze nie jest to produkt na codzien, chyba ze ktos ma duzo czasu rano. Rownomierne nalozenie jest o wiele bardziej pracochlonne niz zwyklego rozu w kamieniu, jednak efekt koncowy nieco sie rozni. Ten pozostawia taka widoczna powloczke na policzkach, jest bardziej intensywny niz roz w kamieniu. Mozna stopniowac kolor i jego intensywnosc na policzkach, ale jest to na pewno trudniejsze niz w przypadku klasycznego kamienia. 



Trzyma sie prawie caly dzien, nalozony na podklad (nigdy na puder! nie rozprowadzi sie ladnie) Bardzo go lubie, taki moj roz na wyjscia. Plusem jest na pewno wydajnosc, kolorystyka (kazdy znajdzie cos dla siebie) no i nietypowa forma, bo jednak roz w kremie nie jest jeszcze taki popularny. Efekt tez jest bardzo ladny, na prawde chetnie po niego siegam. Minusem jest to, ze nie kazdy bedzie umial sie nim obsluzyc no i latwo zrobic sobie nim krzywde, jednak troche cwiczen i do wprawy dojdzie kazdy :)

wtorek, 15 marca 2011

ESSIE po raz pierwszy :)

A wiec tak : przygoda z essie rozpoczeta :)
Nie moglam oprzec sie tym miniatureczka, no jak nie patrzyl moje kolorki!

4 lakierki po 5ml kazdy z kolekcji Fall.








 Kolorki to :
- Limited Addiction
- Sew Psyched
- Merino Cool
- Little Brown Dress

Ogolnie to nie wiem ktory preferuje najbardziej, bo wszytskie wygladaja genialnie :D


pierwsze zdjecie: jedna warstwa ; drugie zdjecie: dwie warstwy



piątek, 11 marca 2011

maly haul - i od razu male < 3

Znooowu zakupy :D Ale ale! Nowy asortyment essence - mi bardzo przypadl do gustu. Jako pierwszy zlapalam eyeliner w zelu w kolorze czarnym - fajnie sie zlozylo bo moj stary w plynie szlak trafil. I do tego metaliczna biala kredke. I hellooo, zachwycona jestem tymi rzeczami! Jutro bedziemy malowac sie pelna para, ale nie ma innej mozliwosci, te kosmetyki sa genialne, szczegolnie czarnulek w sloiczku <3



Do linerka dokupilam pedzelek jeszcze - wydaje mi sie ze bedzie fajny, jedno oko juz sobie nim machnelam. Porownujac do linera denim wanted (w kolorze szarym) ten jest istnym marzeniem - miekki, slicznie sie rozprowadza - w przeciwienstwie do denim wanted. No i ta intensywna czern - ach!
Tam jeszcze widac kredke metaliczna - slicznie sie mieni, tak lekko holograficznie i tez jest mega miekka. 

gel eyeliner - 2,95€
gel liner brush - 1,45€
metallics eye pencil - 1,45€

wtorek, 1 marca 2011

TAG The Versatile Blogger

Ja tez zostalam ztagowana!
Przez Vedette - dziekuje Kochana! :)

To jak to mialo byc? 7 faktow ? No to jazda z tym koksem :D

1. Od 1 roku i okolo 4-5 miesiecy nie jem miesa - w ogole. Z dnia na dzien spontanicznie przeszlam na wegetarianizm, czuje sie dobrze, wyniki mam dobre i nic mi nie brakuje - a nawet czuje sie lepiej :)

2. Pcham sie na wszytskie mozliwe wymiany miedzynarodowe - aktualnie jestem w trakcie wymiany z Wegrami :D We wrzesniu bylismy na tydzien w okolicach Budapesztu, bylo przecudnie, a w maju to my dostaniemy gosci :) Swietni ludzie, swietna atmosfera! 
Mam na swoim koncie jeszcze wymiane z Francja - niezbyt udana, ale o tym nizej

3. Jakos tak wyszlo ze mowie w 2 jezykach (polski i niemiecki) i ucze sie jeszcze dodatkowo 3 innych obcych. Wiadomo, angielskiego uczy sie dzisiaj prawie kazdy, do tego mam jeszcze francuski (znienawidzony) i hiszpanski. Na prawde nie wiem co mnie do tego sklonilo.

4. W ktoryms z wczesniejszych postow dodalam zdjecie mojego zolwia. No, a wiec posiadam zolwika! Sliczna, mala, zielonkawa skorupka. Nazywa sie STANISLAW STEFAN, wazy cale 88 gram i nie jest wiekszy niz dlon bez palcy. Jak na zolwia jest baaardzo komunikatywny, no ale co sie dziwic, jak wszyscy z nim rozmawiamy.. :D



5. Nie ogladam telewizji. Co prawda telewizor jest, ale ja go nie wlaczam, jezeli to rodzice. 

6. Nie lubie Francji! Wyzej pisalam, bylam tam na wymianie. Francja sama w sobie jest ladnym krajem (bylismy w Normandii, nad morzem) tak ludzie sa po czesci.. nie do zniesienia. razem 20 dni razem spedzonych z moja partnerka, do konca zycia mam dosc zdania "que tu veux..." i "je sais pas.." brr. od dnia w ktorym stamtad wyjechalam nie mam z tymi ludzmi zadnego kontaktu. Zrazilam sie do tego kraju, niesamowicie.

7. Nigdzie, przenigdzie nie ruszam sie bez mojego iPoda <3 zawsze musze miec go przy sobie, zawsze i wszedzie :)


Dziewczyny! Zapraszam Was do zabawy! jak narazie taguje:



Milego dnia! :)

poniedziałek, 28 lutego 2011

Nowy nabytek!

Jako ze jestem chora sila rzeczy musialam isc do apteki. Kupilam co trzeba i przy wyjsciu rzucily mi sie w oczy podklady z Vichy. Hah, ucieszylam sie, zaczelam grzebac, macac i ogladac, po czym po chwili podeszla do mnie pani farmaceutka. Sama bardziej bylam zainteresowana Dermablend'ami, ale pani raczej mi go odradzala, stwierdzila ze bedzie dla mnie za ciezki, za to polecila mi Aera Teint Pure. Chciala mi dac probke, ale stwierdzilam ze od razu kupie - wiedzialam ze jak od razu nie kupie, bede zastanawiac sie w nieskonczonosc, a po smierci pompki od yves rocher jednak podklad byl mi potrzebny. 
Pani dobrala mi kolor 12 trés clair opal - BARDZO jasny, idealny wrecz, ciezko dostac az tak jasny podklad. 




Moje pierwsze wrazenie, no to normalnie masakra, nie moge sie doczekac az jutro rano sobie go poloze na moja buzie i "skora bedzie swieza i bedzie oddychac swobodnie.."

Koszt : 18,50€

WRRRRR! badziewie!

Wczoraj chcac sprawdzic ile mi tam jeszcze mojego podkladu z yves rocher zostalo elegancko zepsula mi sie pompka. Rurka sie ulamala i wystaje teraz tylko taki "kikut" a rurki za nic w swiecie wyjac z srodka nie moge. Tak jak podkladu ktorego jeszcze troche w srodku zostalo -.- Az taki taniutki ten podklad nie byl zeby ta rurka miala prawo sie ulamac. Dodam jeszcze, ze tak prosto z flaszeczki podkladu wylac sie nie da - jest za gesty, chyba ze bedziemy walic sobie tym o reke- to owszem. No nic, napisalam maila do yves rocher - moze cos zdzialam.


wtorek, 22 lutego 2011

swieze cudenka, prosto z przeceny :)

Niektorym wiadomo, wiekszosci pewnie nie, kolorowka Nivea zwinela sie z drogerii dm wraz z pierwsza polowa miesiaca luty. Najpierw wszytsko bylo -50%, o czym za pozno sie zorientowalam, bo z podkladow i pudrow zostaly tylko najciemniejsze odcienie a reszta jakos mnie nie interesowalam. 
Dzisiaj wchodzac do dm'a, pierwsze co ujrzalam byl wspanialy koszyk, a na nim informacja o likwidacji szafy nivea beauté i wyprzedarzy resztek za cale 0,95€ :D a oto co wylowilam :




Lakier do paznokci, roz na ktorym za nic w swiecie nie moge znalezc numeru ani koloru i dwie pomadki, jak sie potem okazalo w zblizonych kolorach, no ale juz trudno. A wiec, zaczynamy testowac! :D

PS! kolekcja whooom booom u nas juz jest - pewnie wiecie ze tam jest taki blyszczyk zmieniajacy kolor. tester byl jakims cudem jeszcze swiezy i nalozylam sobie ciemniejsza wersje na usta - szczerze odradzam do tego w ogole sie dotykac!!! usta w blyskawiczym momencie zabarwily sie na wsciekly roz, zaczely piec a co najgorsze - nie moglam pozbyc sie tego koloru z ust..

wtorek, 1 lutego 2011

.. bo to moje oczy lubia najbardziej :)

Czy znacie takie chamskie uczucie zmeczenia i pieczenia oczu ? Jakby piachu nam ktos w oczy nasypal, chyba nikt tego nie lubi. I nawet nie szukalam specjalnie nic zeby z tym walczyc, bardziej cos na te moje since. Ale krecac sie po aptece samoobslugowej i grzebiac w kremach pod oczy trafilam na to cudo :






Cos tam czytalam juz o nim na wizazu - wiem ze byl chwalony. Dodatkowo byl bardzo tani ( ok 5-6 zl ) wiec pomyslalam ze strat sobie narobic nie moge. Wybralam wersje z herbata.
Taki sloiczek miesci w sobie 10 g zelu, ktory bezproblemowo sie wchlania, nie zostawia nic na skorze i absolutnie niczym nie pachnie
Wedlug producenta ma znosic swad i pieczenie w okolicach oczu, usuwac objawy zmeczenia, lzawienia i bolu oczu oraz ma dzialac przzeciwzapalnie oraz przeciwpodraznieniowo.

I ja sie moge pod tym tylko podpisac. Zmeczone okolice oczu wygladaja po nalozeniu zelu rzeczywiscie na bardziej wypoczete (wiadomo, nie jest tak, ze nie przespimy 2 nocy, posmarujemy sie i wygladamy idealnie) i praktycznie natychmiastowo przynosi ulge - co na prawde mi sie podoba. Kupilam go dokladnie w wigilie, od tego dnia codziennie rano go uzywam i jestem z niego bardzo BARDZO zadowolona - moj absolutny faworyt, z ktorego na pewno nie zrezygnuje. 

Problem sincow nie zniknal, ale to nie bylo zadanie tego produktu - dobry korektor i juz.

Problem jest taki ze kupilam tylko jedno opakowanie ktore mi ma niby starczyc do wielkanocy :D Nie mam szans zeby go tutaj w Niemczech dostac i nie wiem co zrobie. Nastepnym razem kupie sobie na pewno ten i jakis jeszcze inny, moze ten z babka lancetowata ?

sobota, 29 stycznia 2011

For my eyes only :)

Beautiful Green Eyes - moje moze nie do konca beautiful , ale po czesci na pewno green oczy bardzo sie ucieszyly z paletki NYX For Your Eyes Only :)





u gory na bazie, pod spodem bez


Co tu duzo mowic, mega pigmentacja, kolory swietne, praktycznie 1000 mozliwosci na makijaz z wykorzystaniem tylko i wylacznie tej paletki - od dziennego po wieczorowy. Bardzo jestem zadowolona tym cudenkiem, z calego serca POLECAM :)

Kolejny rimmelowy niewypal..

Dzisiaj obiektem krytykowanym beda cienie z Rimmela Colour Rush w kolorze 640 Rendezvous (czy mi sie zdaje czy tego nie powinno pisac sie rendez-vous ?) Od pierwszego wejrzenia wpadl mi w oko ten jasniejszy kolorek - sliczny brzoskwiniowy z drobniusienkim zlotym brokatem - jest uroczy. 

w sporej ilosci na bazie ArtDeco

Zacznijmy od OPAKOWANIA. Jest juz w dwoch czesciach. Wyglada ladnie, plastik z ktorego jest wykonane jest badziewny, no i klapka odpadla po paru otwarciach. 
Zielony cien jest.. bardzo malo napigmentowany, dlatego nie mialam go jeszcze na oku i podejrzewam ze nigdy nie bede miala. Kolor jest malo ciekawy, na reku zostawia tylko poswiate, ktorej szczerze mowiac nie widac, watpie zeby na oku wypadal lepiej, wiec po co na niego tracic nerwy.
Najbardziej zalezalo mi na tej brzoskwince. Nie wiem dlaczego, ale ten kolor bardzo mnie urzekl. Niestety jakosciowo nie powala - co prawda moim zdaniem jest bardziej napigmentowany niz zielony, ale jest twardy i niestety trzeba go nalozyc sporo, aby w jakimkolwiek stopniu byl widoczny na powiece. 

I tak uzywam go dosyc czesto do makijazu codziennego - tak "odswieza" oko ta swoja polyskujaca poswiata. Maluje oczy tylko z baza ArtDeco i na ten bazie trzyma sie dobre 8 godzin. 


Ogolnie nie polecam - chyba ze ktos preferuje delikatny i subtelny makijaz.:)

czwartek, 20 stycznia 2011

cienie KOBO - 116 i 102

Kobo staje sie coraz popularniejsza marka - i slusznie, bo jak narazie kazdy z 3 produktow tej firmy ktore posiadam sa wrecz wysmienite :) Po ochach i achach na temat wypiekanego rozu, przyszedl czas na cienie :) 



Powyzsze kolorki to 116 chocolate (z tego co  pamietam, czemu na odwrocie sa tylko numerki?!) i 102 almond (tutaj jestem pewna). Zdjecie troche przyciemnilo kolory, w rzeczywistosci sa jasniejsze.
Obydwa sa zupelnie matowe, jak duze dokladnie sa, nie mam pojecia, moge tylko powiedziec ze podobnie rozmiarowo do wkladow inglota pro-5. 


Cienie sa dobrze napigmentowane, ale musze przyznac moje ingloty maja jednak mocniejszy pigment, nie zmienia to faktu, ze i tak jestem zadowolona. Maluje oczy tylko i wylacznie na bazie art deco i na tej bazie bezproblemowo wytrzymuja calutki dzien :) Nie osypuja sie, ladnie daja sie rozcierac na powiece. Wiem ze kobo ma spory wybor kolorow, wiec na pewno jeszcze skusze sie na pare z nich. Ale takiego matowego bezu miedzy tym brazem a bialym nie mieli, dlatego dokupilam wkladzik z inglota, a calosc przezentuje sie tak :


Taki moj maly, dzienny dream-team :D 

a tak nawiasem ten inglot to numerek 390 matte :)


No to milego wieczora! :)

Montagne Jeunesse - Aromatherapy Masque i Sauna Masque

Nareszcie udalo mi sie wyprobowac tych chwalonych przez wszytskich maseczek Montagne Jeunesse (achh, gora mlodosci!). Najfajniejsze jest to ze kupilam je w promocji w naszym golden rose`ie za jakies 3 zl - normalnie kosztuja chyba cos kolo 6 zl - a tutaj w Niemczech widzialam je w claire's-ie za 2 euro, wiec chyba dobry interes zrobilam. Kupilam ich 4, z tego dwie to Aromatherapy i Sauna.



Obydwie juz prawie zuzylam - AT. starczyla mi na dobre 4-5 razy, Sauna na 3 (maseczki nakladam pedzlem). Co mnie zdziwilo, to to, ze AT ma 20 g a Sauna 15, co widac, bo jest jej wyraznie mniej w tej saszetce. 
Jesli chodzi o szczegoly..

Sauna Masque jest maseczka samorzgrzewajaca. Ma za zadanie otwierac pory i oczyszczac skore. Producent obiecuje dodatkowo redukcje nadmiernego natluszczania sie skory i gladka skore. W skladzie doczytalam sie m.i. wyciagu z grapefruita, kaktusa, wiesiolka, jasminu i limetki. 
Uwielbiam ten efekt samorozgrzewania - szkoda ze jest wyczuwalny tylko przy nakladaniu :) Konsystencja jest taka "jelly" plynnista, ale nie leista. Nie zasycha na twarzy, tylko zostaje "mokra", co mi osobiscie bardzo pasuje bo wole takie maseczki od tych zastygajacych na kamien. Pieknie pachnie, owocowo-kwiatowo, najmocniej wyczuwalny jest chyba ten grapefruit. Jesli chodzi o dzialanie, cos w tym oczyszczaniu rzeczywiscie jest. Nie spodziewajmy sie cudow, ale pory w tych najgorszych miejscach typu nos sa rzeczywiscie widocznie mniejsze. Dodatkowo skora rzeczywiscie staje sie gladka - jesli chodzi o przetluszczanie sie skory - nie zauwazylam zmian. 

Aromatherapy Masque to kojaca maseczka do skory normalnej, suchej i mieszanej. Producent zapenia, "kojaca, oczyszczajaca i naturalnie zwalczajaca stres", no tak, maseczka ma nas odstresowac :) Relaksowac ma nas olejkami z lawendy, jasminu, paczuli, rumianku, cynamonu, pomaranczy, gosdzikow i mirry, przy czym w caloksztalcie zapachu wygrywaja zdecydowanie pomorancza i lawenda, co nie kazdemu moze pasowac, bo zapach jest specyficzny. No i ta maseczka zastyga na cerze, tworzac taka "skorupe".
Nie oczyszcza rewolucjonyjnie, ale mi zapach osobiscie bardzo do gustu przypadl. Skora mimo, ze nie jest mega fajnie oczyszczona, na pewno jest taka "uspokojona". 

Pierwsza : sauna masque, kolejno aromatherapy.

Co mi sie w nich podoba, obie zmywaja sie bez najwiekszych problemow, nawet AT mimo ze zastyka na skorze. No i wszystkie maseczki Montagne Jeunesse maja oznaczenie VEGETARIAN STANDARD, czyli nie sa ani testowane na zwierzetach, ani do ich produkcji nie sa w zadnym wypadku wykorzystywane skladniki pochodzenia zwierzecego, jestem wegetarianka, wiec zwracam na to duza uwage. 

All at all :) jestem z obydwu zadowolona, mysle ze do obydwoch jeszcze wroce ;)

niedziela, 16 stycznia 2011

wszedzie SALE, czyli wczorajsze zakupy :D

:D

Bylam wczoraj na zakupach :D A przeceny ciagle trwaja :D Moze nie zakupilam az tak duzo, ale jestem z tego mega zadowolona.

sweterek z Orsay - rekawy dluzsze i luzne, ogolnie luzny z przeswitami. kosztowal 10€, wczesniej chyba cos kolo 30€, ach cudo <3



sukienka z h&m, w sam raz na impreze, grzechem bylo nie brac, kosztowala 5€!






szaliko-chusto-cos rowniez z h&m. uwielbiam tyle kolorow razem, dodatkowo zachecila mnie cena - 3€!


"Aleks, jesli w tym 4-ro poziomowym sklepie bylaby jedna jedyna rzecz ktora jest przeceniona, z pewnoscia bys ja znalazla.."





trafilam na figurke zolwia (po lewej) i sie moja skorupka zdziwila :D

czwartek, 13 stycznia 2011

Peeling kawowo-cukrowy! maly przepis

Peeling Peeling Peeling. Zrobilam sobie go sama! :D


Przepis juz stary i wszytskim znany, ale za to jaki niedoceniany :) 

Skladniki :
- 2,5 lyzeczki kawy 
- pare lyzeczek wrzatku
- 1,5 lyzeczki cukru
- ok lyzeczki miodu
- oliwa z oliwek

Do kawy dodajemy wrzatek, tak zeby powstala nam papka, dosyc trzymajaca sie siebie. Do tego dodajemy cukier i miod. Wedle upodoban i potrzeby dodajemy oliwe, ja dalam jej z lyzeczke, troszke moze nawet wiecej. Gotowe! :)

Nie ma sensu robic niewiadomo jakich ilosci peelingu na raz, bo wiadomo, naturalnemu kosmetykowi nie robi zbyt dobrze przechowywanie w nieskonczonosc.. 


I musze powiedziec ze w sumie bardzo go lubie, bo jest konkretny a ja lubie konkretne peelingi. A ten zdecydowanie konkretny jest, do tego nadaje sie do ciala jak i do twarzy, chociaz kto ma wrazliwa cere musialby uwazac. No i do tego na eleganckie wlasciwosci, ze wzgledu na :
Kawe, ktora...
...neutralizuje wolne rodniki, przez co spowalnia proces starzenia
...chroni skore przed promieniami UV
...regeneruje skore, przywraca naturalny blask
...poprawia mikrokrazenie skory, dzieki czemu skora wyglada zdrowo...

No i miod, ktory..
...zawiera sole mineralne, enzyzmy, witaminy B, C, A, D i E, kwasy organiczne i olejki eteryczne
...dziala odzywczo i energizujaco
...lagodzi podraznienia i przspiesza gojenie naskorka
...zmiekcza i wygladza skore


Jedyna wada jest, ze zapach jest lekko.. jakby mdly. Ja nie jestem wrazliwa na zapachy jakies i mi to nie przeszkadza, ale wiem ze niektorzy nie beda tego lubiec. Ja jestem z efektow bardzo, ale to bardzo zadowolona i jak narazie bede wiernie go stosowac. Chociaz za jakis czas i tak mi sie pewnie znudzi, znajac mnie :D
A pozatym uwielbiam sie paprac i robic sama cos, co bede potem mogla uzywac :D

środa, 5 stycznia 2011

KOBO, luminous baked colour, 105 rose petal

Takie male a jak cieszy :D 


Tego cudaczka otrzymalam od Iwettki w ramach wymianki :) I doslownie od dnia w ktorym dostalam paczke codziennie, ale CODZIENNIE sie tym maluje. 

Producent pisze : Uniwersalny wypiekany kosmetyk. idealny do stosowania jako roz na kosci policzkowe i cien do powiek. Musze przyznac ze jako cien do powiek nie probowalam go, bo nie lubie rozu na powiekach, wiec nie jestem w stanie powiedziec jak by sie sprawdzil. ALE jako roz jest doskonaly. 
Kolorek 105 rose petal, czyli rozany platek, to taki delikatny, bardzo naturalny roz z lekko jaskrawym polyskiem, ktory na policzkach znika. Na policzkach jest niby ledwo widoczny, ale dodaje takiej swiezosci twarzy. Nie blyszczy sie chamsko jak wiekszosc wypiekanych rozy i trzyma sie na policzkach jak nalezy. Jak chce bardziej podkreslic policzki, kladlam go na zarowiasto rozowy roz z kolekcji show off! essence ( kolor identyczny temu wawa-woo-costam w opakowaniu mac-opodobnym) i tez bylo super. Jestem tym produktem zachwycona jak narazie, cud miod i orzeszki :)

Iwonko, trafilas w dziesiatke :D

The Body Shop, Passion Fruit Oil Mist - czyli jedna wielka pomylka

Ogolnie musze sie przyznac, ze cere jak i skore mam sucha. I ogolnie mam slabosc do smakowitych zapaszkow. Dlatego przy ktores tam z wizyt w TBS nie zastanawialam sie zbyt dlugo nad zakupem olejku w sprayu o zapachu MECZENNICY JADALNEJ (haha, sprawdzilam w slowniku, tak nazywa sie to po polsku, czy nie slicznie ? :D). Lubie ten zapach, o TBS slyszalam wiele dobrego, wiec zafundowalam sobie taka o przyjemnosc, ktora zreszta najtansza nie byla, z tego co pamietam.

Pierwsze wrazenie - obledny zapach.. Jest wrecz idealny, taki letni, swiezy i owocowy. nawet teraz sie nim zachwycam po psiknieciu na reke. Jest intensywny, to na pewno. No i utrzymuje sie na skorze moze z pol godziny.. Czy to dlugo, nie wiem, ale ja kupujac sobie cos z takim zapachem, liczylam na to ze chociaz troszke dluzej bede mogla sie nim rozkoszowac :) No ale zle nie jest.

Ogolnie za bardzo nie wiem co za zadanie ma ten produkt. Niemiecka wersja nazwy to Körperspray, co moze znaczyc na prawde wiele, bo moze byc duzo rodzai sprayow do ciala a angielska to dry oil mist. No i jezeli jest to mgielka to ma odswiezac, nawilzac ? A jesli jest to, ze to tak nazwe "oleista mgielka" to chyba ma nawilzac, a tego niestety nie robi.. Co prawda jest w formie bardzo leistego olejku, nie nawilzyla mojej skory w ogole, a jedynie nadala jej zapachu. W lato skora na lydkach po nim dalej mi sie luszczyla..



PODSUMOWANIE

Kolejny przyklad na to zeby nie jarac sie marka. Ogolnie nie polecam tego produktu, chociaz moze u osob ktore nie maja problemow z wysuszona skora by sie sprawdzil. Pojecia nie mam ile to kosztowalo, najtansze na pewno nie bylo. Teraz jezeli uzywam, to w ciagu dnia dla samego zapachu a do nawilzenia polecam zwykla oliwke dla bejbikow :)

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Khol eye liner z Constance Carroll + charmsy :)

Hejka :) oj oj oj, dawno mnie nie bylo. byly swieta i Ola byla w Polsce! :D no i wiadomo ze nakupowalam znowu mase kosmetykow :)

Jest juz troche pozno, wiec podziele sie z Wami moim zachwytem nad kredka ktora kupilam za UWAGA 1 ZL! dorwalam ja w jakims malym sklepiku, w sumie pojecia nie mam po co ja kupilam skoro mam inne bardzo podobne kredki, no ale, bardzo swietnie ze to zrobilam :D

Szczerze mowiac nie znam tej firmy.. wiec nie oczekiwalam od tej kredki cudow. Na drugi dzien, mialam po prostu takiego mega lenia jesli chodzi o makijaz oczu, wiec siegnelam po ta kredke. Strasznie sie zdziwilam, jak zobaczylam efekt koncowy. Swietnie mi sie nia malowalo, jest fajnie napigmentowana i na dodatek trzyma sie caly dzien, no nie wiem, jak na kredke za zlotowke jest rewela :) teraz zaluje ze nie wzielam ich wiecej.. no ale kto wiedzial.
~~~


I jeszcze musze Wam sie pochwalic prezentem gwiazdkowym :)

Czy nie sa sliczne ? :D 
Zolwia i serducho dokupilam sama, reszte dostalam od mojego wspanialego mezczyzny :) Nie jest to zaden tam apart, srebro, diamenty i Bog wie co jeszcze, tylko zawieszki kupione na allegro (zolw z avonu), ale wykonane sa na prawde ladnie. Sama bransoletke kupilam u pierwszego lepszego jubilera. 
W szczegolnosci przypadl mi do gustu najmniejszy komplet bielizny jaki posiadam :D Staniczek wygrywa, jest megaslodki :D No i oczywiscie zolwik, z racji takiej ze sama zolwia posiadam :)